bren bren
563
BLOG

Rocznica maleńka taka

bren bren Rozmaitości Obserwuj notkę 56


Tak wiele czasu (rok przeskoczył) upłynęło od mojego ostatniego wpisu, że nawet gdy uspokoiły się zawirowania, które mnie od salonu oddaliły, jakoś trudno było wrócić ni w pięć ni w dziewięć. Niby chłopo-robotnik jak boa grzechotnik, z niebytu wynurzyć się fal.
A kiedy po przerwie znów zacząłem tu zaglądać, więcej zniechęcało niż zachęcało do pełnego powrotu. Nic w tym odkrywczego – podobne narzekania trwają znacznie dłużej niż moja nieobecność. Autotematyczne projekcje, wojująca bezmyślność. Choć z drugiej strony były i są rodzynki, więc nie raz i nie dwa dopadała mnie ochota włączenia się w dyskusję. Nie na tyle mocna, by przełamać opór. No i – dlaczego akurat w tym, a nie innym momencie? Itd.
Stosownym pretekstem wydała mi się okrągła, trzecia rocznica opublikowania pierwszej notki. Zajrzałem do niej z tej okazji. Przywołała smutne wspomnienia, ale i – znów nie ma w tym nic oryginalnego – towarzyszące tamtym dniom pragnienie wspólnoty. Jeden z elementów, które wtedy ożywiły salon. I spowodowały – także nie będę w tym odosobniony – decyzję o zalogowaniu po dłuższym czy krótszym podczytywaniu bez ujawnianej aktywności. 
Nadzieje na otwartą rozmowę nie były zbyt wielkie. I szybko padały. Ale nie wszystko okazało się złudzeniem. Niektóre spotkania przyniosły ogromną satysfakcję. Część z nich przekształciła się w rzeczywisty kontakt z konkretnymi osobami. I tu nie dotknęło mnie ani jedno rozczarowanie. Wirtualni znajomi w prawdziwym życiu byli jeszcze bardziej interesujący. Znajomość stawała się przyjaźnią, podtrzymywaną na odległość.
Że mało tego? Zaledwie kilka takich doświadczeń? Na to akurat nie narzekam. Choć mogłoby ich być trochę więcej.
Brzmi to nostalgicznie, a zarazem jak odwlekane pożegnanie. Bo wciąż czynniki odpychające przeważają nad przyciągającymi. A miłych zakątków ubywa. No, ale jest jeszcze coś, co jak karaluch podgryza spokój. Fanklub Mokrej soboty. Przypomina wprawdzie armię wspierającą Aragorna po przejściu Ścieżki Umarłych, jednak efekt jej działań był dla sił Mordoru całkiem realny. Krąg więc ów widzę ogromny, wielkie blogerskie przestrzenie, ludzie je pełnią i cienie, a ja wśród nich – półprzytomny. 
Palcie w łaźni, co sił, co sił.
Chyba wrócę, gdy zacznie się dzień.
 

Zobacz galerię zdjęć:

bren
O mnie bren

Nie ma takiego poświęcenia, na które by się człowiek nie zdobył, byle tylko uniknąć wyczerpującego wysiłku myślenia. /sir Joshua Reynolds/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości