bren bren
121
BLOG

Ostrzegam

bren bren Polityka Obserwuj notkę 30

Jest mało prawdopodobne, że  „akcja znicz”  zakończy się na zapaleniu świeczek na grobach radzieckich żołnierzy. Kwestia związanych z nią prowokacji pojawiła się już w kilku notkach, ale jest zbyt ważna, by pozostawić ją na marginesie innych rozważań.
Nie ma to nic wspólnego z jasno czy czarnowidztwem lub wróżeniem z fusów. Nie mam też zamiaru deklarować, że odgryzę sobie choćby koniuszek języka, jeśli te przepowiednie się nie spełnią. Przeciwnie, bardzo chciałbym pozostać w tym wypadku fałszywym prorokiem. Obawiam się jednak, że bez zdecydowanego przeciwdziałania życzenia te okażą się mrzonką.
Byłoby naiwnością przypuszczać, że potężnie nagłośniona akcja, której sensu nie potrafią racjonalnie wyjaśnić sami pomysłodawcy, wypełni się w utrwalonej przez kamery chwili zapalenia zniczy. To za mało, nie tylko by zrównoważyć „dziką” żałobę. Sens i właściwy wymiar nada jej dopiero zderzenie. Z czym? Ano, ze straszliwymi mocami, którym należy się przeciwstawić, a które z tej okazji się objawią.
Scenariusz jest stary i prosty. Mechanizm opisano wielokrotnie, zrobił to także Norman G. Finkelstein w Przedsiębiorstwie Holocaust. Ale wciąż działa skutecznie. Stosowano go również w Polsce. Ostatnio – przed rocznicą likwidacji krakowskiego getta nieznani sprawcy pomalowali pomnik w Płaszowie.  
Tajemnicza organizacja (neofaszystowska?) uzewnętrznia się w ten sposób co kilka lat w różnych miejscach. Poza tym jest tak głęboko zakonspirowana, że nie podejmuje żadnej działalności, toteż trudno się dziwić, iż wytężone wysiłki policji nie przyniosły i nie przynoszą rezultatu. W chwilach zwątpienia pojawia się wytłumaczenie, wskazujące na przypadkowych, pijanych wandali. Tylko dlaczego akurat w odpowiednim momencie wpadli na taki pomysł? Zresztą to bez znaczenia. Relacje i komentarze poszły w świat, a śledztwo zamiera.
Czy owa potężna organizacja wychynie z podziemia i tym razem? Nieważne. Nieistotne, kim w rzeczywistości są „nieznani sprawcy”. Wykonawców zawsze się znajdzie. Za opłatą lub wśród ideowej młodzieży, znanej z kwietniowych występów przed krakowską kurią. Albo i umiejętnie podpuści się paru idiotów, którzy podejmą wyzwanie. Ba, będą nawet przekonani, że dokonali czynu z własnej inicjatywy. A prowokowani są nie od wczoraj.
Nieważne, kto wykona robotę. Ważne, kto ją nagłośni i kogo się o nią oskarży. Niebezpieczeństwo, że w przeddzień akcji lub w noc po niej akurat groby nawiedzane przez głównych sygnatariuszy apelu zostaną zbezczeszczone jest zbyt poważne, by je lekceważyć. Jeśli groby pokryją napisy – będą zapewne antyrosyjskie, nie antysowieckie. Niewykluczone, że będą im towarzyszyć malunki lub napisy antysemickie. Niby ni pricziom, ale będzie komplet.
No i wtedy nowa świecka tradycja stanie się bohaterskim sprzeciwem wobec zezwierzęconej tłuszczy. Jakiej? Tej, co niezbyt starannie skrywała swe prawdziwe oblicze, tkwiąc przed Pałacem Prezydenckim. I w innych miejscach. Niektórzy utrzymują, że nadal im smutno, a to już szczyt bezczelności. Muszą być winni.
Scenariusz jest niezmienny do znudzenia. Ale działa. Gdy zaczynałem pisać tę notkę, użyłem trybu warunkowego. I zdawałem sobie sprawę, że te ostrzeżenia zabrzmią jak maniakalne zawodzenia oszołoma. Ale to już się dzieje, co odnotowano także w salonie.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,7848685,Wpadli_autorzy_napisu__Za_Kaczynskiego___smierc_Ruskim_.html
Czyli zaczęło się. Są zdjęcia i filmik. Czy fakt, że w Oleśnicy zatrzymano podejrzanych (chyba po raz pierwszy!) niesie jakąś nadzieję?
A może nie trzeba więcej? Po wyborach w 2005 r. pretekstem do artykułu w pewnej francuskiej gazecie miało być brutalne rozbicie manifestacji gejów w Poznaniu. Do niczego nie doszło, nie zjawił żaden chętny do rozbijania, a nawet gdyby ktoś strasznie chciał, nie bardzo wiedziałby kogo, bo na demonstracji stawiło się tylko kilku panów. Postali chwilę z transparentem (weekend też był chłodny i deszczowy), zrobili fotkę i poszli. Komu jednak by się chciało zmieniać z tego powodu gotowy materiał? W poniedziałek fotka znalazła się na pozostawionym dla niej miejscu, a reszta i tak była jedynie punktem wyjścia. Do artykułu pod wielkim tytułem: „Faszyzm triumfuje w Polsce”.
Tu nie chodzi o drżenie przed tym, „co inni o nas pomyślą”. Heca, szykowana od kilku tygodni ze stale obecnym elementem prowokacji (czemu wypada poświęcić osobną notkę) raczej nie obejdzie się bez widowiskowego akcentu. Czy wystarczy gadać o tym z wyprzedzeniem? Wątpię. Może trzeba zaapelować do harcerzy o prawdziwą tym razem wartę? Zmobilizować straż obywatelską? Przypilnować nocą konkretne miejsca? Być mądrym PRZED szkodą?
Wiem tylko, że bardzo łatwo o kontynuacje tych „wydarzeń”, choćby rękami kilku podjudzanych kretynów. I że szkoda będzie ogromna. Fałsz budzi kolejny fałsz i zasysa wszystko. Pewnie, że można się przed nim obronić. Ale dotrze też do tych, których przekona. I to jest o wiele za dużo.
Na koniec powtarzam: naprawdę chciałbym się mylić.

 

bren
O mnie bren

Nie ma takiego poświęcenia, na które by się człowiek nie zdobył, byle tylko uniknąć wyczerpującego wysiłku myślenia. /sir Joshua Reynolds/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka